poniedziałek, 8 lipca 2019

[80] Sekretne dziecko




Musiałam się tobą nacieszyć, wchłonąć cię głęboko w serce, zapamiętać tyle, żeby wystarczyło na zawsze



Z twórczością Kerry Fisher miałam do czynienia po raz pierwszy. Autorki takie jak Jojo Moyes czy Diane Chamberlain są mi bardzo dobrze znane, a w opisie na tylnej okładce możemy przeczytać, że książka jest polecana właśnie przez czytelników tych dwóch, toteż wiedziałam, że na pewno się nie zawiodę. 

Autorka powieści przedstawia temat matki i porzuconego dziecka. Brzmi znajomo? Oczywiście. Obecnie w literaturze nie jest to zbyt oryginalne, jednak tak się może tylko wydawać. Fabuła jest bardzo ciekawa, myślę że nie do końca przewidywalna. Początkowo poznajemy historię i myśli Suzie, głównej bohaterki. Matki. To ona jest narratorką. Opowiadając o swoim życiu, zwraca się do dziecka, które oddała. Są to chyba najbardziej wzruszające momenty powieści. Druga część natomiast opowiadana jest przez Grace, córkę głównej bohaterki. Jest to kontynuacja historii, którą rozpoczęła Suzie. 



Zazwyczaj beztrosko przepuszczamy czas przez palce, czekając na Boże Narodzenie, wakacje, na koniec, początek , na jakiś moment, w którym jak sądzimy, będziemy szczęśliwi



Mogę śmiało powiedzieć, że książkę pochłonęłam w bardzo krótkim czasie. Historia jest na tyle wciągająca, że ciężko się od niej oderwać. Jest to trudny temat przedstawiony w sposób bardzo przystępny dla przeciętnego czytelnika, co sprawia, że czyta się bardzo szybko. Ponadto narracja pierwszoosobowa w moim odczuciu również się do tego przyczynia.

Książkę mogę polecić każdemu, kto lubi wzruszające historie. Mnie bardzo się spodobała i liczę na to, że będę miała jeszcze przyjemność przeczytać nie jedną powieść tej autorki, a do "Sekretnego dziecka" na pewno jeszcze kiedyś wrócę, ponieważ książki, które zapadają w pamięć na długo są warte ponownego przeczytania, a ta właśnie taka jest. Jestem przekonana, że nie będziecie się przy niej nudzić i na pewno Was nie rozczaruje. 




wtorek, 2 lipca 2019

[79] Mademoiselle Oiseau i listy z przeszłości





"Mademoiselle Oiseau i listy z przeszłości" to drugi tom przygód o niesamowitej Mademoiselle Oiseau. Przyznam szczerze, że nie miałam okazji zapoznać się z pierwszym, czego żałuję i muszę to koniecznie nadrobić. Początkowo myślałam, że to książka skierowana głównie do dzieci - mnóstwo obrazków, duże litery - coś, co jest nieodłącznym elementem książek dla najmłodszych. Szybko się przekonałam, że to książka dla każdego, w każdym wieku.

Autorki stworzyły bajeczną, pełną magii opowieść o niesamowitej bohaterce. Bohaterka książki to wyzwolona kobieta, która pokazuje, że można żyć tak, jak tylko się chce i bez żadnych ograniczeń. Zarówno tytułowa postać, jak i pozostałe bohaterki to nie tylko literackie postacie, ale również bardzo inspirujące osoby. Pokazują, że należy spełniać swoje marzenia, nawet jeśli wydają się one zupełnie nierealne.

W książce znajduje się sporo odniesień do różnych tekstów kultury, przez co najmłodsze czytelniczki nie zawsze mogą zrozumieć przekazywaną przez autorki treść, ale z pomocą starszej osoby, na pewno sobie poradzą. W końcu, jeśli książkę przeczyta się wspólnie, sprawi ona na pewno o wiele więcej radości :)

Obrazki, o których wspomniałam na początku, tworzą spójną całość w zestawieniu z tekstem. Są bajkowe, a jednocześnie mają w sobie coś, co przykuje uwagę niejednego dorosłego.

Polecam zdecydowanie każdemu, kto jest zauroczony Paryżem, ponieważ książka wprowadza czytelnika w magiczny, paryski klimat. Nie można się od niej oderwać, a po przeczytaniu, nie można o niej zapomnieć. Ja na pewno skuszę się na przeczytanie również pierwszego tomu.

czwartek, 27 czerwca 2019

[78] Zostań do rana - Agnieszka Krakowiak - Kondracka



Pomyślała, że nie tylko chce, ale że musi zacząć żyć na nowo. Była gotowa frunąć.

Zwykle nie czytam polskich autorów, a jeśli już, to bardzo mało. Dlaczego? Nigdy żaden z nich nie przekonał mnie tak bardzo do siebie, żebym z wielką ochotą sięgała po polską literaturę. Jasne, czasem coś czytam, ale nigdy nie znalazłam swojej perełki. Dwa dni temu sięgnęłam po książkę Agnieszki Krakowiak - Kondrackiej. Byłam przygotowana na to, że ciężko będzie mi dobrnąć z nią do końca. Jednak już od pierwszych stron książka pochłonęła mnie na dobre. 

Po pierwsze - główna bohaterka. Tak podobna do mnie. Może właśnie przez to tak bardzo polubiłam ją i całą książkę. Baśka kocha zwierzęta. Kocha je do tego stopnia, że przygarnia każdego biedaka z którym los nie obchodził się łagodnie. Już samo to sprawiło, że zmieniłam moje początkowe nastawienie do książki i z ochotą zaczytywałam się w szczegóły historii Basi. 

Po drugie - lekkość książki. Autorka nie boi się używać języka potocznego, pisze lekko. Przemawia do czytelnika w taki sposób, że książkę czyta się bardzo szybko i niesamowicie przyjemnie. Nie mogłam oderwać się od książki, a kiedy odkładałam ją na moment, znów chciałam do niej wracać. Książkę przeczytałam w zaledwie dwa dni. 

Pomyślał wtedy, że przeszłość już nie jest ważna

Książka potrafi w jednej chwili bawić i wywoływać uśmiech na twarzy czytelnika, by zaraz później radość zamienić w smutek i współczucie. Nie brakuje tutaj również wątku kryminalnego, o którym czytamy z zapartym tchem. 

Czy wobec tego w końcu znalazłam moją perłę wśród polskich autorów? Nie. Książka bardzo mi się podobała, owszem, ale w dalszym ciągu szukam czegoś, co zaczaruje mnie w taki sposób, że będę chciała do tego wracać. "Zostań do rana" jest naprawdę świetną książką, która pozwoli oderwać się od codzienności i umili nam czas podczas długich zimowych wieczorów. Czy polecam? Jeżeli oczekujecie czegoś spektakularnego - nie będziecie zadowoleni. Jeżeli szukacie po prostu dobrej książki, z którą spędzicie miło czas - śmiało :-)


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Literackie 

poniedziałek, 22 stycznia 2018

[77] Szczęściarz - Nicholas Sparks



czasem rzeczy najzwyklejsze - kiedy się je dzieli z właściwymi ludźmi - bywają niezwykłe

"Szczęściarz" był pierwszą książką Nicholasa Sparksa, jaką miałam okazję przeczytać, a było to w grudniu 2012 roku. Minęło już pięć lat, więc postanowiłam odświeżyć sobie historię zapisaną w tej książce. Oczywiście oglądałam w międzyczasie kilka razy film, ale jak wiadomo - film to nie książka i zwykle są zauważalne różnice. W każdym razie postanowiłam również po raz drugi zrecenzować tę książkę. Dlaczego? Ponieważ po przeczytaniu mojej recenzji sprzed pięciu lat jestem załamana tym, co pisałam. Było to streszczenie, nie recenzja, więc jeżeli nie czytaliście jeszcze tej książki a macie taki zamiar, nie próbujcie szukać starego wpisu na jej temat. Totalny spoiler.

Nicholas Sparks to autor, którego książki mogłabym czytać bezustannie, nawet wciąż tą samą. Dla mnie jest niekwestionowanym mistrzem literatury i nie wiem, czy kiedykolwiek ustąpi miejsca na moim prywatnym podium innemu autorowi. Tak jak mówiłam, "Szczęściarz" był pierwszą z jego książek, którą przeczytałam, a biorąc pod uwagę to, jakie mam zdanie na temat pisarza, łatwo się domyślić, że ta książka musiała być bardzo dobra.

... trzeba ufać własnym przeczuciom, nawet jeśli człowiek nie wie, skąd się one biorą".

Sama pomysł na książkę jest ciekawy. Logan Thibault znajduje zdjęcie młodej kobiety na wojnie, a jego przyjaciel wierzy, że to właśnie ono przynosi mu szczęście i dzięki niemu przeżył. Za namową kolegi postanawia ją odnaleźć. Więcej zdradzać nie będę, a jeśli lubicie spoilery, to odsyłam Was do mojej pierwszej recenzji. Fabuła oryginalna, już pierwsze strony zwiastują, że będzie to coś niezwykłego. Tak jak w przypadku innych książek autora, tak i tutaj nie można się od niej oderwać, a po przeczytaniu jej długo się o niej myśli. Ja, kiedy tylko skończyłam czytać, od razu miałam ochotę obejrzeć film lub zacząć czytać ją ponownie tylko po to, by jeszcze przez moment pobyć w towarzystwie bohaterów książki, którzy zostali wykreowani wzorowo. 

Nic dziwnego, że książkę polecę każdemu. Nicholas Sparks potrafi zaczarować czytelnika. Potrafi bawić, zaskakiwać i poruszać. Gdybym miała wybrać tylko jedną powieść obyczajową, którą miałabym czytać w nieskończoność, jestem pewna, że byłby to właśnie "Szczęściarz".

Ona też należała do niego- na zawsze- ze wszystkimi swoimi niedoskonałościami.

czwartek, 18 stycznia 2018

[76] Drżenie - Maggie Stiefvater



[...] on był równie delikatny jak jesienny motyl czekajacy, aż zniszczy go pierwszy mróz.

Tę książkę na liście książek do przeczytania miałam już kilka lat. Zawsze chciałam po nią sięgnąć, ale za każdym razem, kiedy robiłam zamówienie, jakoś zapominałam, żeby wrzucić ją do koszyka. Podczas niedawnych zakupów wpadła mi w oko i zamówiłam pierwszą i drugą część. Czy było warto?

Pamiętam, że kiedyś książkę chciałam przeczytać ze względu na opis na tylnej okładce i recenzje, jakie czytałam u innych blogerek. Miałam wtedy "naście" lat, chodziłam jeszcze do szkoły i wiem, że w tamtym czasie podobały mi się trochę inne książki niż dziś. Mimo wszystko postanowiłam zaryzykować. Bo przecież co mi szkodzi, najwyżej książki dostanie młodsza siostra. Jednak się nie zawiodłam.

Chociaż raz w życiu 
byłem tutaj
i nigdzie indziej.

Temat - wilkołaki. Czyżby drugi "Zmierzch"? Można by tak powiedzieć, ale jeżeli przeczytamy dokładnie książkę i do końca, widzimy że nie. Można śmiało powiedzieć, że akcja rozpoczyna się wraz z pierwszą stroną i trwa aż do końca. Albo, że w ogóle się nie kończy, ponieważ po przeczytaniu, czytelnik wie, że pozostało zbyt wiele niewytłumaczonych kwestii i że kolejny tom to obowiązek. Autorka doskonale buduje napięcie, dzięki czemu lektura nie nudzi, a wręcz przeciwnie - sprawia, że chce się więcej i więcej. 

"Drżenie" jest pierwszym tomem trylogii i mogłabym powiedzieć, że jest jedynie wprowadzeniem w świat, jaki stworzyła Maggie Stiefvater, co wcale nie oznacza, że nic się nie dzieje, ale o tym wspominałam już wyżej. Mam nadzieję, że jest rzeczywiście tak, jak myślę i że kolejne części są również tak doskonałe, jak ta. 

Komu polecam? Wszystkim, bez względu na wiek. Książka jest ciekawa, nie można się od niej oderwać. Dodatkowo lekkie pióro autorki sprawia, że czyta się ją szybko i przyjemnie. Sprawdźcie, bo naprawdę warto! 

Wydawało mi się raczej, że człowiek może sam kształtować swój charakter, że osobowość nie zależy od tego, jacy byli jego rodzice czy dziadkowie.

czwartek, 11 stycznia 2018

[75] Igrzyska Śmierci - Suzanne Collins



I niech los zawsze wam sprzyja.

"Igrzyska Śmierci" jest to książka, którą już kiedyś czytałam, niejednokrotnie oglądałam film, a teraz postanowiłam wrócić do historii Katniss i Peety, sięgając po książkę ponownie. O ile dobrze pamiętam, za pierwszym razem bardzo się nią zachwycałam. A jak było tym razem? 

Początkowo książka mnie wciągnęła, czego się spodziewałam. Nie mogłam się od niej oderwać, a jeszcze w trakcie czytania pierwszych stron obejrzałam ponownie film. I to był chyba moment zwrotny. Od tego czasu książka zaczęła mnie nudzići strasznie trudno było i przebrnąć do końca. Pytanie - dlaczego? 

Niektóre drogi trzeba pokonywać samotnie.

Myślę, że chodzi tutaj o akcję i o styl pisania autorki. Jak da się zauważyć, w filmie zawsze wszystko dzieje się szybko, przez co nawet, gdy prawie nic się nie dzieje, jakoś zdołamy wytrzymać do końca. Nie chodzi o to, że w książce nie było akcji. Była, ale co z tego, jeżeli większość stron autorka poświęciła na opisy przyrody (okej, to akurat w przypadku Igrzysk było istotne), ale przede wszystkim na milion myśli głównej bohaterki. 

Nie wspomnę jeszcze o wyżej wymienionej postaci. Podczas pierwszego spotkania z książką Katniss była mi obojętna, ale tym razem irytowała mnie jak mało co. Większość jej decyzji była irracjonalna i głupia. 

Czy żałuję, że ponownie sięgnęłam po "Igrzyska Śmierci"? Nie. I nie dlatego, żebym lubiła czy nie lubiła twórczości Suzanne Collins. Nie zrozumcie mnie źle. Bardzo podoba mi się pomysł na książkę, jest bardzo oryginalny i niepowtarzalny. Uważam, że jest to coś na miarę Harrego Pottera, a to według mnie spory komplement. Jednak nie podoba mi się styl autorki, który strasznie mnie męczył. Gdyby tak tę samą powieść napisał ktoś inny, mogłoby być pięknie. W każdym razie nie żałuję, ponieważ czytałam tylko pierwszą część, a pozostałe wciąż jeszcze przede mną, więc warto było odświeżyć sobie początek tej historii. Wierzę, że może druga i trzecia część okażą się lepsze.

- Już jestem twój. Co ze mną zrobisz? 
- Ukryję cię tam, gdzie nie spotka cię nic złego.

sobota, 6 stycznia 2018

[74] We dwoje - Nicholas Sparks




"Nie jestem mądrym człowiekiem. Ale nie jestem też mało inteligentny. Jednak mądrość to coś więcej, niż bycie inteligentnym, ponieważ obejmuje zrozumienie, empatię, doświadczenie, wewnętrzny spokój i intuicję, a teraz wiem, że brakowało mi wielu z tych cech."

"We dwoje" to nie jest zwykła opowieść o miłości. To książka o dojrzewaniu. Dojrzewaniu dorosłego człowieka - jakkolwiek to brzmi. Z mojej perspektywy główny bohater, choć z pozoru dorosły człowiek, musi dojrzeć do wielu rzeczy, by móc uporządkować swoje życie. 

Przeczytałam już prawie wszystkie książki Sparksa, które do tej pory zostały wydane. Z każdą kolejną książka uświadamiam sobie jeszcze bardziej, że uwielbiam jego książki. Są proste, ale nie banalne. Każdą z nich czytam z ogromną przyjemnością. Wszystkie mają ze sobą coś wspólnego. Może to przez charakterystyczny styl pisarza. W każdym razie, są w pewien sposób do siebie podobne, ale jednocześnie każda z nich jest oryginalna i piękna. Tak też było i tym razem.

"Innymi słowy, poczucie winy nie zawsze jest takie złe. Dzięki niemu nie popełniamy dwa razy tych samych błędów"

Nicholas Sparks tym razem opowiada nam historię mężczyzny, którego uporządkowany świat roztrzaskał się na drobne kawałki i od początku stara się poskładać go na nowo - tak opisałabym książkę. Jest to opowieść o walce o miłość. O miłość w każdym tego słowa znaczeniu. Czytelnik szybko poznaje bohaterów i od samego początku ma przeczucia, kto jest kim. Komu warto ufać, a komu nie. Do końca nie wiem, czy to dobre, ponieważ w moim przypadku - od samego początku przeczuwałam, co się wydarzy. Bardzo polubiłam głównego bohatera, choć muszę przyznać, że czasem zdarzało mi się być zirytowaną jego działaniem. Cóż, każdy z nas ma inny charakter i każdego irytują inne rzeczy. 

Książka podbiła moje serce i uważam ją za jedną z lepszych pozycji tego autora. Jestem przekonana, że jest to książka, którą na pewno za jakiś czas chętnie przeczytam ponownie. Teraz z niecierpliwością czekam na jeszcze więcej i więcej od Nicholasa Sparksa, a w oczekiwaniu na kolejną powieść będę wracała do tych, które już przeczytałam, a także tych, które jeszcze czekają na swoją kolej. 

"Kiedy człowiek zaczyna analizować, co poszło nie tak - albo raczej, gdzie sam popełnił błąd - przypomina to obieranie cebuli. Pod jedną warstwą zawsze kryje się druga, na światło dzienne wychodzi kolejne wspomnienie, albo kolejny błąd z przeszłości, przez co szukając prawdy , cofamy się coraz dalej w czasie."