piątek, 3 stycznia 2014

20. Trzy metry nad niebem

Tytuł: Trzy metry nad niebem
Autor: Federico Moccia
Wydawnictwo: Muza
Stron: 344
Data wydania: 20 czerwca 2012
Ocena: 4/6

Szesnastoletnia Babi, dziewczyna, z tak zwanego dobrego domu, świetna uczennica i przykładna córka, na skutek pogmatwanego splotu przypadków, poznaje Stepa, agresywnego chuligana, którego życie składa się z ćwiczeń na siłowni, wyścigów na motorze i bezsensownych bijatyk. Mimo krańcowo różnych charakterów i sprzeciwu apodyktycznej matki Babi, zakochują się w sobie bez pamięci. Pod wpływem tej miłości, która oczywiście nie ma szans na przetrwanie, zmieniają się oboje. Babi otwiera się na świat, dojrzewa, a Step staje się bardziej refleksyjny, łagodniejszy. Babi jest jedyną osobą, której Step powierza swój mroczny sekret




Zawsze staram się najpierw przeczytać książkę, a dopiero później obejrzeć film. W tym przypadku było odwrotnie. Film oglądałam, jeśli się nie mylę, rok temu. Wtedy nawet nie wiedziałam, że jest on na podstawie książki. Szkoda, bo na pewno pierwsza w kolejce byłaby u mnie książka i może bardziej by mi się cała historia podobała.

Autor opowiada o dorastaniu, miłości i problemach rodzinnych. Jest to jedna z tych powieści, przy których można się śmiać, a także płakać. Pomimo, że znałam już wcześniej zakończenie, cały czas miałam nadzieję, że może jednak książka zakończy się inaczej niż film. Oczywiście, jak to zwykle w moim przypadku bywa, na koniec popłakałam się tak, że musiałam zdjąć okulary, bo nic przez nie nie widziałam :D Taka to oto ja, wrażliwa osoba.

Co mnie zaskoczyło w książce? Chyba własne postrzeganie bohaterów. Kiedy oglądałam film, bardzo polubiłam Stepa, a właściwie Hache, ponieważ oglądałam wersję z 2010 roku. W chwili, kiedy cała historia Babi i Hache się kończyła, z całego serca nienawidziłam Babi. Jak jest w przypadku książki? Ano tak, że jestem do obu postaci nastawiona neutralnie. Żaden z głównych bohaterów nie zauroczył mnie na tyle, bym mogła powiedzieć, że uwielbiam go lub ją. Jeśli chodzi o książkę, to bardzo spodobała mi się historia Polla i Palliny.

Nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podobała, bo tak nie jest. Spodobała mi się, jednak moim zdaniem, film był nieco lepszy. Chyba pierwszy raz mi się zdarzyło dojść do takiego wniosku. Mam zamiar obejrzeć wersję z 2004 roku i wtedy porównać dokładniej. Może i napiszę porównanie dwóch wersji w ramach filmowej soboty? Przemyślę to ;-)

Cóż mogę powiedzieć na koniec. Polecam książkę tym, którzy nie oczekują zbyt wiele oraz tym, którzy oglądali "Trzy metry nad niebem" z 2010 roku (tę, w której główną męską rolę grał Mario Casas. Tak, ten przystojniak :D ) i którym się podobał film.

4 komentarze:

  1. Lubię tą książkę za jej lekkość, ale chyba najbardziej właśnie dzięki ekranizacji

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam, nie oglądałam. Chętnie nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na mnie większego wrazenia nie zrobiła, tak samo jak film ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na mnie większego wrazenia nie zrobiła, tak samo jak film ;)

    OdpowiedzUsuń