czwartek, 31 lipca 2014

Stosik lipiec 2014

Cześć :)

Nie było mnie ponad tydzień, a to wszystko za sprawą lenistwa które ogarnęło mnie w trakcie i po wyjeździe do Zakopanego. Odpoczęłam i zyskałam nowe siły, aby dalej pisać dla Was recenzje i nie tylko. Dziś wpadłam na pewien pomysł co do postów, a dokładniej mówiąc, wymyśliłam nowy cykl postów. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Na dniach możecie spodziewać się pierwszego wpisu, a tymczasem zapraszam Was na lipcowy stosik, który nawiasem mówiąc jest bardzo skromny, ale za to zawiera cudowne historie. 


Kochaj i jedz, Brazyliszku autorstwa Michaliny Kłosińskiej - Moedy otrzymałam od wydawnictwa Replika dość dawno, ale jakimś sposobem nie pojawił się ten tytuł w poprzednim stosiku. Przedpremierowa recenzja ukazała się na blogu jakiś czas temu, możecie ją przeczytać TUTAJ. Od Repliki otrzymałam również do recenzji przedpremierowej książkę Cienie przeszłości Edyty Świętek, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie i którą jeszcze raz Wam polecam, oraz Dom złudzeń. Iga Iwony J. Walczak. Recenzje tych książek możecie przeczytać TUTAJ i TUTAJ

Już jutro powinna pojawić się recenzja "Zgody na szczęście" Anny Ficner - Ogonowskiej, więc zapraszam Was serdecznie do śledzenia bloga. Życzę wszystkim udanego i słonecznego, a przede wszystkim pełnego uśmiechu sierpnia! :)

<3 Marzena

PS. Zdajecie sobie sprawę z tego, że połowa wakacji za nami? :<

wtorek, 22 lipca 2014

[38] Elita


Tytuł: Elita
Autor: Kiera Cass
Seria: Selekcja 
Tom: #2
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania:  21 maja 2014
Stron: 328
Ocena: 3/6

Czy tylko ja mam tak, że jeśli napiszę recenzję pierwszego tomu, to trudno jest mi opowiedzieć coś o kolejnym? Nie ważne, jakoś dam radę. Pomijając fakt, że okładka, podobnie jak okładka "Rywalek" powala na kolana, a fabuła tej trylogii jest, jak dla mnie, bardzo oryginalna i warta uwagi, to "Elita'' nie zapadła mi głęboko w serce. Spróbuję Wam wyjaśnić, dlaczego.  

America, główna bohaterka trylogii już od samego początku nie wydawała mi się ciekawą postacią. Owszem, może i jest silna i zdeterminowana, co się ceni, jednak jest to już trochę nudne, kiedy czytasz kolejną książkę o kolejnej walecznej kobiecie, której nic nie jest straszne i ze wszystkim sobie poradzi. Próbuję sobie w tym momencie przypomnieć jakąś książkę, w której główna bohaterka nie byłaby taka, a byłaby za to nieśmiałą, cichą, szarą myszką. Hmm... Chyba nie znam. Nie ważne. Wracając do Americi, w tym tomie irytowała mnie tak bardzo, że miałam ochotę rzucać książką o ścianę, serio. Miałam wrażenie, że cały sens tej powieści to zastanawianie się głównej bohaterki nad tym, czy nadaje się na księżniczkę. 

Jeśli mowa o bohaterach... Najchętniej udusiłabym autorkę za to, co zrobiła mojej ulubionej bohaterce! Potwierdza się tutaj to, że jeżeli lubię kogoś, ta osoba na pewno: a) zginie b) marnie skończy. Tak bardzo chciałabym napisać tutaj, o kogo chodzi i co jest grane, jednak nie będę spoilerować. Jeśli czytaliście, pewnie się domyślacie, jeśli nie, to zaraz Was do tego zachęcę :)

Jak dla mnie, w tej książce nie było żadnej akcji. Mało się działo, za mało. Mam wrażenie, że to była raczej opowieść o niczym.  Poza kilkoma wątkami, cały czas czytałam o rozterkach głównej bohaterki ("Nadaję się na księżniczkę, czy się nie nadaję? Oto jest pytanie!) lub o Illei. W tym tomie bardzo dużo dowiadujemy się o państwie, o ustroju, który w nim panuje oraz o pierwszym królu Illei. Niby dobrze, ale gdyby coś się działo...

"Elitę", podobnie jak pierwszy tom serii, czytało mi się bardzo przyjemnie. Autorka ma lekkie pióro, które bardzo zachęca do sięgania po jej książki. Prosty, łatwy do przyswojenia język sprawia, że przez książkę przebrniemy bardzo szybko.

Nadszedł czas podsumowania, a ja nie bardzo wiem, co mam myśleć o tej książce. Może "Elita" nie należy do wybitnych powieści, które musimy koniecznie poznać. W porównaniu z "Rywalkami", ta książka wydaje mi się być słaba, ale... No właśnie. Jest to "ale". Mimo wszystko cieszę się, że ją przeczytałam i nie uważam tego czasu za zmarnowany. Jestem pewna, że jest to taka "cisza przed burzą". Spokojna, lekka książka, ale finał trylogii będzie wspaniały. Czuję to! Nie mogę się doczekać września, bo właśnie wtedy zostanie wydana w naszym kraju "Jedyna". Jestem pewna, że sięgnę po nią, a do całej trylogii będę wracać w wolnym czasie. Pomimo wad tej książki, polecam Wam, jeśli przeczytaliście "Rywalki". 


Rywalki | Elita | Jedyna

wtorek, 15 lipca 2014

5 ulubionych bohaterów książkowych

Cześć :)

Dziś nieco luźniejszy post, ponieważ tym razem bez recenzji. Przygotowałam dla Was spis moich ulubionych bohaterów książkowych. Jestem ciekawa, czy ktoś z nich także skradł Wam serce podczas lektury. Zapraszam.

1. Harry Potter i Spółka


Harry, Hermiona i Ron! Grzechem byłoby, gdybym  ich tutaj nie umieściła. Pokochałam ich tak bardzo, że płakałam, kiedy skończyłam czytać Insygnia Śmierci. Z bohaterami związana jestem od dawna, zarówno dzięki książkom jak i filmom. Uwielbiam ich!

2. Marlee z "Rywalek"


O ile główna bohaterka książki "Rywalki" Kiery Cass nie przypadła mi do gustu, tak Marlee skradła moje serce. Już od pierwszego tomu bardzo ją lubiłam, a wydarzenia z "Elity" sprawiły, że pokochałam ją całym sercem! Odwaga i miłość, którą ma w sobie, jest godna pozazdroszczenia :) 

3. Hania z "Alibi na szczęście" 


Za dobroć, którą ma w sobie. Za siłę, za współczucie dla innych, za opiekuńczość. Za wszystko! Anna Ficner - Ogonowska wspaniale wykreowała bohaterów swych powieści. Tutaj musiałabym wymienić ich dużo więcej, jak na przykład: Dominikę, Mikołaja, Panią Irenkę. Najbardziej przywiązałam się jednak do Hani :)

4. Minka z "To, co zostało" - Jodi Picoult


Co tu dużo pisać... Ci, którzy czytali tę książkę wiedzą, dlaczego. Odwaga bohaterki tutaj króluje. Historia o losach Żydówki wzrusza do łez. Wspaniała postać, którą, jestem pewna, zapamiętam na bardzo długo. Dla tych, którzy nie czytali - polecam bardzo gorąco! 

5. Ania z Zielonego Wzgórza


Znacie tą małą, rudą, piegowatą dziewczynkę? Pewnie, ze znacie! Ulubienica wszystkich dzieci i... moja! Bardzo lubię Anię, odkąd bardzo dawna. To jedna z niewielu bohaterek z książek dla dzieci, które tak doskonale pamiętam. Chyba czas najwyższy, aby znów sięgnąć po książkę Montgomery ;)


Czy wymieniłam tutaj Waszych ulubieńców? Jeśli nie, to jaką postać i z jakiej książki pokochaliście najbardziej? :) 

Pozdrawiam :*

piątek, 11 lipca 2014

[37] PRZEDPREMIEROWO: Cienie przeszłości


Tytuł: Cienie przeszłości
Autor: Edyta Świętek
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 16 lipca 2014
Stron: 364
Ocena: 5,5/6 !

Wyobrażacie sobie, że budzicie się w szpitalu i nie pamiętacie kompletnie niczego? Nie wiecie, jak się nazywacie, kim jesteście ani co tutaj robicie. Nie macie pojęcia, komu ufać, a komu nie. W takiej właśnie sytuacji, która może spotkać każdego człowieka, znajduje się Karina, główna bohaterka najnowszej powieści Edyty Świętek. 

Jak pewnie zdążyliście zauważyć po recenzjach książek, które dodaję na bloga, bardzo lubię lekką literaturę kobiecą. Po inne książki oczywiście też sięgam, jednak ten gatunek jest mi najbliższy. Wiedziałam, że ta książka klasyfikuje się właśnie do literatury dla kobiet, jednak czegoś się bałam. Bałam się, że powieść będzie zbyt trudna, aby można było przeczytać ją z przyjemnością, bez większego zastanawiania się nad jej sensem. Autorka jednak napisała bardzo ciekawą, wciągającą historię. Już od pierwszych stron książki, nie mogłam się od niej oderwać. Pochłonęła mnie całkowicie. 

To, na co zwracam szczególną uwagę podczas czytania książek, to bohaterowie i sposób, w jaki są oni przedstawieni. Większość autorów skupia się najbardziej na akcji utworu, przez co cierpią bohaterowie, którzy są ukazani w sposób nijaki. Tutaj pani Edyta Świętek zdała test celująco ;) Wspaniale wykreowane postacie, które możemy bardzo dobrze poznać i określić, kogo lubimy a kogo nie. Na szczególną uwagę zasługuje główna bohaterka. Karina przedstawiona jest jako silna kobieta, która potrafi stawić czoła przeciwnościom losu. Jest to postać, której nie da się nie lubić i na pewno zostanie w pamięci czytelnika na długo. 

"Cienie przeszłości" to mądra, bardzo życiowa powieść, która zyska sympatię wielu osób. Podczas czytania tej książki towarzyszyło mi ogromne napięcie. Nie było mowy o tym, aby cokolwiek oderwało mnie od lektury. Emocje, które stara się przekazać nam autorka udzielają się czytelnikowi. Przeżywamy wszystko razem z główną bohaterką, co jest bardzo ekscytujące. 

Jestem zdania, że książkę może napisać każdy, jednak aby została ona w pamięci czytelnika po tym, jak odłoży skończoną już powieść na półkę, trzeba zrobić to bardzo dobrze, a w dodatku lubić to, co się robi. Myślę, że autorka musi bardzo kochać pisać, ponieważ stworzyła coś niesamowitego. Książka jest dopracowana i bardzo przemyślana. Napisana jest lekkim piórem, a gdy dodamy do tego fakt, że jest wciągająca, możemy się domyślić, że czyta się ją z ogromną przyjemnością, w dodatku szybko ją kończymy. 

Po raz kolejny przekonałam się, że polska proza może śmiało równać się, a nawet być lepszą od zagranicznej. Niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, jak wspaniałych autorów mamy w naszym kraju i ile niesamowitych książek w nim wydano. Zachęcam do przeczytania zarówno "Cieni przeszłości" Edyty Świętek jak i innych polskich książek, bo naprawdę warto. Dawno nie czytałam czegoś tak ekscytującego. 



Za możliwość przedpremierowego poznania historii Kariny dziękuję wydawnictwu Replika!



wtorek, 8 lipca 2014

[36] Ogród Kamili


Tytuł: Ogród Kamili
Autor: Katarzyna Michalak
Seria: Kwiatowa
Tom: 1
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 7 listopada 2013
Stron: 352
Ocena: 5/6

Słoneczny poranek, wokół unosząca się woń kwiatów, piękny różany ogród a w nim ławeczka i Ty z kubkiem ciepłej herbaty i książką. Wyobrażasz to sobie? Nie ma nic piękniejszego dla osoby, która uwielbia marzyć. Dziś chcę zaprosić Cię do takiego właśnie ogrodu. Do Ogrodu Kamili

Największym marzeniem tytułowej bohaterki jest właśnie ogród, lecz nie byle jaki. Marzy jej się własny dom, a obok niego różany ogród, gdzie kwitną wyhodowane przez nią kwiaty. Jak każda młoda dziewczyna, marzy też o prawdziwej miłości, ale... Ogrodu nie ma, za to jest małe mieszkanko, w którym mieszka razem z ciocią, a mężczyzna, którego pokochała osiem lat temu zniknął, nie dając o sobie znaku życia. Pewnego dnia wszystko diametralnie się zmienia, a Kamila otrzymuje od losu to, czego zawsze pragnęła. 

Muszę przyznać, że czytając te wszystkie recenzje książki, które krążą w blogosferze, byłam zaskoczona. Wciąż powtarzałam, że nie wierzę w to, że tak bardzo ta książka może się podobać. Dlaczego? Zaczęłam ją czytać i doznałam szoku. "Ta książka to totalne dno!" - pomyślałam, zagłębiając się w pierwszych kartkach lektury. Była nudna! Tak nudna, że co dziesięć stron musiałam zrobić sobie przerwę, inaczej nie dałabym rady. Nie było wielkiego "wow" i ogólnie nie miałam ochoty jej czytać. Niestety, a może i na szczęście, należę do osób, które nie mogą zostawić książki niedoczytanej. Jeżeli już zacznę, muszę skończyć. W tej sytuacji okazało się to zbawienne, ponieważ książka nabrała sensu. 

Po mniej więcej 70 stronach, co wydaje się być trochę przesadą, bo jak długo książka może się "rozkręcać", zaczęło się dziać. Coraz bardziej mi się podobała, a na wspomnienie, że wcześniej miałam ochotę ją odłożyć i nigdy na nią nie patrzeć, chciało mi się śmiać. Podczas czytania ciągle myślałam o tym, co może wydarzyć się dalej. Jak potoczą się dalsze losy bohaterów? Autorka stworzyła wspaniałe napięcie, gdzie czytelnik z niecierpliwością czeka na rozwój wydarzeń. Emocje, które towarzyszą podczas czytania tej książki są nie do opisania. Chwyta za serce i pokazuje, że jeśli tylko chcemy i głęboko w to wierzymy, możemy dostać wszystko, o czym tylko marzymy. 

Jest pewien aspekt, na który najbardziej zwracam uwagę i który początkowo trochę mnie zawiódł. Bardzo irytowała mnie główna bohaterka, Kamila. Z czasem bardzo ją polubiłam, ale na początku nie byłam w stanie pojąć jej wielkiej miłości do Jakuba. Ciągle sobie powtarzałam "Jak można po tylu latach ciągle pisać do faceta, nie uzyskując żadnej odpowiedzi". Niektórzy nazwaliby to prawdziwą miłością. Myślę, że właśnie to chciała nam pokazać autorka - pierwszą, prawdziwą, najtrwalszą miłość. Szkoda tylko, że w moim odczuciu było to przesadnie ukazane. Kamila przez taki bieg wydarzeń irytowała mnie niezwykle bardzo. Na szczęście, tak jak napisałam wcześniej, polubiłam ją. 

"Ogród Kamili" czytało mi się bardzo przyjemnie i szybko. Dopiero co zaczęłam czytać, a już odkładałam na półkę skończoną książkę. Jako ciekawostkę dodam, że ostatnie kartki powieści przewracałam o godzinie 3.00 w nocy. Oczy bolały mnie niemiłosiernie, ale musiałam ją dokończyć, inaczej bym nie zasnęła. Autorka ma bardzo dobry styl pisania, który sprawia, że powieść ma w sobie "to coś" co sprawia, że książkę zapamiętuje się na bardzo długo. 

Początkowo chciałam napisać, że zakończenie tej książki pozostawia wiele do życzenia, bowiem powieść kończy się w taki sposób, że czytelnik nie ma zielonego pojęcia, co tak naprawdę się wydarzyło. Teraz, kiedy się nad tym zastanawiam, mogę powiedzieć, że autorka w mistrzowski sposób zakończyła tę powieść. Dlaczego? Ano dlatego, że czytelnik z wielką ochotą sięgnie po kolejną część trylogii, gdyż za wszelką cenę będzie chciał się dowiedzieć, jakie tajemnice skrywa jeden z bohaterów książki. Brawo, Pani Kasiu :)

Podczas czytania książki, zawsze robię sobie notatki o niej tak, aby później łatwiej było mi napisać recenzję. Jedną z takich notatek zapisałam w trzech słowach, które idealnie nazywają książkę. "Świetna, wzruszająca, GENIALNA!" - tak opisałabym tę książkę, gdybym miała zrobić to jak najkrócej. Pozostaje mi tylko polecić wszystkim bardzo gorąco tę pozycję i zapewniam, że nie będziecie tego żałować. Książka odrywa od rzeczywistości i wprowadza nas w błogi nastrój. Przenosi czytelnika do ogrodu, który wypełniają róże, słońce i uśmiech każdego, kto w nim się znajdzie. 


niedziela, 6 lipca 2014

[35] Czekając na miłość


Tytuł: Czekając na miłość
Autor: Sandra Brown
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 16 marca 2009
Stron: 200
Ocena: 4,5/6

W życiu Marnie Hibbs, samotnie wychowującej dorastającego syna, pojawia się Law Kincaid, niezwykle popularny, zabójczo przystojny astronauta. Mężczyzna szuka autora anonimów, który twierdzi, że Law ma syna. Trop prowadzi do Marnie, ale ta wszystkiemu zaprzecza. Kiedy napięcie między nimi staje się nie do zniesienia, a wzajemne przyciąganie niezaprzeczalne, kobieta jest zmuszona do wyjawienia sekretu, co może spowodować, że straci dziecko, które kocha ponad wszystko, i mężczyznę, którego pożąda jak nikogo wcześniej.

Baliście się kiedyś książki? Tak, pytam poważnie. Może to faktycznie dziwnie zabrzmi, ale ja bałam się właśnie tej książki. Będąc w bibliotece, przeglądałam półkę z autorami, których nazwiska rozpoczynają się literą "B". Kiedy natknęłam się na Brown, pomyślałam "nigdy więcej". Już miałam przeglądać dalej, jednak coś mnie podkusiło. W głowie pojawiła mi się myśl, że może ta książka będzie inna. Jak wiecie, albo może i nie wiecie, kilka miesięcy temu czytałam "Śniadanie do łóżka" i powiedziałam sobie wtedy, że już nigdy nie sięgnę po twórczość Sandry Brown. Jaka okazała się ta opowieść?

Po pierwsze, autorka ma u mnie niesamowicie wielki plus. "Śniadanie do łóżka" było totalną masakrą. Doprawdy, bardziej pustej i nic nie wnoszącej książki nie czytałam nigdy. Jeśli chodzi o "Czekając na miłość", tutaj jest odwrotnie. Brown wspaniale obrazuje cechy mężczyzny. Prawdziwego mężczyzny, których, bądź co bądź, zaczyna brakować we współczesnym świecie. Odpowiedzialny, opiekuńczy, kochający, a w dodatku bardzo przystojny i sławny. O ile te dwie ostatnie nie są tak ważne, te pierwsze są bardzo cenione. 

Sandra Brown operuje tutaj bardzo ładnym, rzadko przeze mnie spotykanym językiem. Nie wiem, jak jest w innych jej powieściach, ponieważ oprócz tej, przeczytałam tylko "Śniadanie", a tam nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Jej styl pisania sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością. Nie powinno być zaskoczeniem jeśli napiszę, że jest to powieść na jeden wieczór. W końcu ma zaledwie 200 stron

Choć książka opowiada piękną historię dwojga ludzi, którzy po latach znów mają szansę na miłość, myślę, że nie należy ona do tych, które na długo zostają w pamięci. Owszem, jest dobra, ale są lepsze. Po przeczytaniu kilkunastu innych książek, na pewno nie będę potrafiła dokładnie opowiedzieć, co zdarzyło się w tej książce. 

Pomimo, że książka nie jest jedną z tych, o których pamiętałoby się przez bardzo długi czas, ani z tych, o których mówiłoby się z zachwytem przez wiele godzin, to polecam ją, choćby ze względu na ukazanie cech mężczyzny, jakiego pragnęłaby każda kobieta. Jeżeli podobnie jak ja, mieliście wcześniej do czynienia z twórczością Sandry Brown i zraziliście się, warto zapoznać się z tą pozycją. Ja dostrzegłam wyraźny kontrast między nią, a "Śniadaniem do łóżka" i teraz wiem, że jedna gorsza książka nie powinna wpłynąć na to, jak postrzegamy autora. Po lekturze "Czekając na miłość" jestem bardzo pozytywnie nastawiona do pani Brown i chcę zapoznać się z innymi powieściami pisarki. 


sobota, 5 lipca 2014

[34] PRZEDPREMIEROWO: Dom złudzeń. Iga


Tytuł: Dom złudzeń. Iga
Autor: Iwona J. Walczak
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 16 lipca 2014 
Stron: 408
Ocena: 4/6

Powieść o sile ducha, jaką dają zasady i odpowiedzialność, nie tylko za siebie. Iga, poprzez kolejne zamążpójście, wchodzi w posiadanie olbrzymiego majątku. Nie musi pracować, firmą zarządza mąż, a nad maleńkim synkiem czuwa sztab opiekunek i rodzina. Kobieta może zająć się poszukiwaniem substytutów szczęścia w postaci zabiegów w SPA, spotkań z koleżankami w drogich knajpkach oraz nabywaniem ekskluzywnych ubrań. Kilka razy w roku wyjeżdża na wakacje do dalekich miejsc. 
Ale nie zawsze tak było… I nie zawsze tak będzie. Nad firmą wisi widmo bankructwa. Iga musi podjąć walkę o zachowanie części majątku i uratowanie kilkudziesięciu hektarów rodzinnej ziemi, w tym pełnego wspomnień z dzieciństwa domu złudzeń. 
Ratując rodzinną schedę, Iga pobiera lekcję skromności. Nie jest już zapatrzona w siebie, a bolesne doświadczenia są dla niej etapem na drodze do budowania szczęścia.

W obecnych czasach bardzo często mamy do czynienia z ludźmi, dla których ogromną wartość mają rzeczy materialne. Z ludźmi, którzy "korzystają z życia", a pieniądz ma ogromne znaczenie. Może i Ty taki jesteś? Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, co by było, gdyby nagle to, co uważałeś za tak wartościowe, nagle się... skończyło? Taka właśnie sytuacja spotkała główną bohaterkę książki autorstwa Iwony Walczak, Igę. 

Nie polubiłam jej. Mówię tutaj o głównej bohaterce. Szczerze przyznaję, że była niesamowicie irytująca. Jej głupota w pewnych momentach przekraczała wszelkie granice. Wielu ludzi, którzy nas otaczają, mogą być bardzo niemądrzy, ale gdy czytam o takich osobach w książce, aż mam ochotę rzucać nią o ścianę. To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia książka, w której bohaterowie są tak irytujący, jak Iga. Jednak jest tutaj jakiś plus. W pewnym momencie, życie, dając głównej postaci książki ostro w kość, przemienia ją. Obserwujemy, jak zaślepiona pieniędzmi kobieta zmienia się. 

Autorka zastosowała łatwy, bardzo przyjemny w odbiorze język, dzięki któremu bardzo szybko czyta się książkę. Opisywana jest tutaj zarówno teraźniejszość oraz przeszłość, co bardzo mi się podoba. Możemy dzięki temu poznać bliżej główną bohaterkę. Fakt, że miejscami powieść jest chaotyczna, nie wpływa aż tak bardzo na zrozumienie sensu tekstu. 

Lekcja pokory, ukazana w książce "Dom złudzeń. Iga" z pewnością jest w stanie zmienić postrzeganie przez czytelnika dóbr materialnych i pieniędzy. Powieść zmusza do refleksji, do zastanowienia się, co tak naprawdę jest dla nas najważniejsze. Z pozoru lekka lektura, okazuje się książką pełną cennych lekcji życiowych, doświadczeń głównej bohaterki. 

Książkę, pomimo kilku minusów mogę szczerze polecić. Tak jak napisałam wcześniej, podczas czytania mamy możliwość do przemyśleń. Tematyka jest jak najbardziej na czasie, gdyż coraz częściej spotykamy ludzi podobnych do Igi. A może my sami tacy jesteśmy? Jedyne, czego zabrakło mi w tej książce, to akcja. Stanowczo za mało się działo. Mimo wszystko, warto przeczytać :)


Za możliwość przedpremierowego przeczytania
 historii o losach Igi dziękuję wydawnictwu Replika :)


wtorek, 1 lipca 2014

# Na półkę - czerwiec 2014

Hej :)

Jak Wam minął czerwiec? Mi bardzo pracowicie, pomimo, że był to ostatni miesiąc szkoły. Mnóstwo sprawdzianów, poprawiania ocen itd. Na czytanie nie miałam aż tyle czasu, ile bym chciała, natomiast książek trochę się zebrało. Nie jest to oszałamiająca ilość, ale zawsze coś ;) 


"Kiedy zapomnisz" Jennie Shortridge - zakup nieplanowany. Zachęcił mnie opis książki na okładce z tyłu. Jestem jej bardzo ciekawa :) "Rywalki" Kiery Cass spodobały mi się bardzo (RECENZJA) i od razu postanowiłam kupić "Elitę". Dziś zaczęłam ją czytać i jestem pewna, że spodoba mi się tak samo, jak pierwsza część. "Zacisze Gosi" autorstwa Katarzyny Michalak wpadły w moje łapki dzięki autorce profilu Czas na Książki. Książkę wygrałam w konkursie fotograficznym. Była to dla mnie miła informacja, ponieważ pierwszy raz udało mi się wygrać w jakimkolwiek konkursie :) "Gra w kłamstwa" oraz "Pozory mylą" Sary Shepard kupiłam w Matrasie przy okazji promocji. Jeśli kupiło się trzecią część serii, pierwszą lub drugą otrzymało się za 1 grosz. Ja wybrałam pierwszy tom, a wkrótce wybiorę się po drugi. Książka Leszka Szymowskiego "Oszust matrymonialny" to dla mnie wielka zagadka. Otrzymałam ją wraz z trzema egzemplarzami Fan Booka i nie mam pojęcia, jak ona znalazła się w mojej skrzynce na listy. 

A jak się mają Wasze stosiki? Wszystkim życzę udanego lipca!
Pozdrawiam :)