niedziela, 6 lipca 2014

[35] Czekając na miłość


Tytuł: Czekając na miłość
Autor: Sandra Brown
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 16 marca 2009
Stron: 200
Ocena: 4,5/6

W życiu Marnie Hibbs, samotnie wychowującej dorastającego syna, pojawia się Law Kincaid, niezwykle popularny, zabójczo przystojny astronauta. Mężczyzna szuka autora anonimów, który twierdzi, że Law ma syna. Trop prowadzi do Marnie, ale ta wszystkiemu zaprzecza. Kiedy napięcie między nimi staje się nie do zniesienia, a wzajemne przyciąganie niezaprzeczalne, kobieta jest zmuszona do wyjawienia sekretu, co może spowodować, że straci dziecko, które kocha ponad wszystko, i mężczyznę, którego pożąda jak nikogo wcześniej.

Baliście się kiedyś książki? Tak, pytam poważnie. Może to faktycznie dziwnie zabrzmi, ale ja bałam się właśnie tej książki. Będąc w bibliotece, przeglądałam półkę z autorami, których nazwiska rozpoczynają się literą "B". Kiedy natknęłam się na Brown, pomyślałam "nigdy więcej". Już miałam przeglądać dalej, jednak coś mnie podkusiło. W głowie pojawiła mi się myśl, że może ta książka będzie inna. Jak wiecie, albo może i nie wiecie, kilka miesięcy temu czytałam "Śniadanie do łóżka" i powiedziałam sobie wtedy, że już nigdy nie sięgnę po twórczość Sandry Brown. Jaka okazała się ta opowieść?

Po pierwsze, autorka ma u mnie niesamowicie wielki plus. "Śniadanie do łóżka" było totalną masakrą. Doprawdy, bardziej pustej i nic nie wnoszącej książki nie czytałam nigdy. Jeśli chodzi o "Czekając na miłość", tutaj jest odwrotnie. Brown wspaniale obrazuje cechy mężczyzny. Prawdziwego mężczyzny, których, bądź co bądź, zaczyna brakować we współczesnym świecie. Odpowiedzialny, opiekuńczy, kochający, a w dodatku bardzo przystojny i sławny. O ile te dwie ostatnie nie są tak ważne, te pierwsze są bardzo cenione. 

Sandra Brown operuje tutaj bardzo ładnym, rzadko przeze mnie spotykanym językiem. Nie wiem, jak jest w innych jej powieściach, ponieważ oprócz tej, przeczytałam tylko "Śniadanie", a tam nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Jej styl pisania sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością. Nie powinno być zaskoczeniem jeśli napiszę, że jest to powieść na jeden wieczór. W końcu ma zaledwie 200 stron

Choć książka opowiada piękną historię dwojga ludzi, którzy po latach znów mają szansę na miłość, myślę, że nie należy ona do tych, które na długo zostają w pamięci. Owszem, jest dobra, ale są lepsze. Po przeczytaniu kilkunastu innych książek, na pewno nie będę potrafiła dokładnie opowiedzieć, co zdarzyło się w tej książce. 

Pomimo, że książka nie jest jedną z tych, o których pamiętałoby się przez bardzo długi czas, ani z tych, o których mówiłoby się z zachwytem przez wiele godzin, to polecam ją, choćby ze względu na ukazanie cech mężczyzny, jakiego pragnęłaby każda kobieta. Jeżeli podobnie jak ja, mieliście wcześniej do czynienia z twórczością Sandry Brown i zraziliście się, warto zapoznać się z tą pozycją. Ja dostrzegłam wyraźny kontrast między nią, a "Śniadaniem do łóżka" i teraz wiem, że jedna gorsza książka nie powinna wpłynąć na to, jak postrzegamy autora. Po lekturze "Czekając na miłość" jestem bardzo pozytywnie nastawiona do pani Brown i chcę zapoznać się z innymi powieściami pisarki. 


6 komentarzy:

  1. nie czytałam , być mzoę przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bałam się książki - i to nie raz. Zwłaszcza, kiedy podkuszona okładką kupiłam, wydając hajs, a potem książka stała i stała i właściwie nie byłam pewna, czy chcę się przekonać, co za maszkaradę kupiłam. Nie czytałam "Śniadania do łóżka", ale po twoich słowach już na pewno nie sięgnę po tą książkę. Zresztą nie jestem zbyt przekonana i do tej książki - nie przepadam zbytnio za książkami, w którym wszystko kręci się wokół wątku miłosnego. Pozdrawiam :) ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam kilka książek tej autorki i z chęcią się skuszę na kolejną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego co pamiętam, jeden egzemplarz książki autorki wziąć stoi nieprzeczytany u mnie na półce, ale kiedyś na pewno go w końcu przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam twórczości tej autorki, ale widzę, że mimo twoich początkowych obaw spędziłaś z "Czekając na miłość" całkiem przyjemne chwile. W takim razie i ja dam jej szansę poznania jeśli tylko trafi w moje ręce.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nic jeszcze nie czytałam od tej autorki, ale chciałabym to zmienić. A i czekam na Twoją recenzję Ogrodu Kamili.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń