Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Znak
Stron: 304
Data wydania: 5 listopada 2012 r.
Ocena: 5/6
Mówi się, że czasami najlepszą rzeczą, jaka nas spotyka w życiu, jest dar drugiej szansy, abyśmy nareszcie zrobili to, co powinniśmy byli zrobić za pierwszym razem.
Luke miał bardzo wiele: kochającego ojca, wspaniały dom, duże pieniądze, zaplanowaną przyszłość. Gdyby ktoś mu kiedyś powiedział, że wyrzeknie się tego wszystkiego, nie uwierzyłby. A jednak tak się stało. Podjął złe decyzje, poznał nieodpowiednich ludzi. Nie rozumiał, czym naprawdę jest miłość.
Książka "Papierowe marzenia" jest pierwszą powieścią Evansa, jaką miałam okazję przeczytać. Sięgnęłam po nią głównie ze względu na okładkę. Pomyślałam, że jest taka zimowa, świąteczna, wprost idealna do przeczytania w przerwie świątecznej. Nie zawiodłam się.
Książka nawiązuje do przypowieści biblijnej o synu marnotrawnym. Jest to opowieść o miłości i przebaczeniu. O zaufaniu i przyjaźni. Wzruszająca opowieść o człowieku, który miał wszystko, a stracił to w zaledwie kilkanaście dni. O tym, że człowiek uczy się na błędach i jest to dla niego najlepszą nauką. "Papierowe marzenia" to powieść, która skłania nas do refleksji nad życiem. Możemy zastanowić się nad tym, co tak naprawdę jest dla nas najważniejsze.
Przepraszam, że moja "recenzja" nie jest taka, jaka być powinna. Po prostu nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, by poprawnie zrecenzować książkę. Gorąco polecam ją każdemu.
„Gdyby nie ciemność nigdy nie poznałbym światła. W życiu wybieramy różne ścieżki , czasami proste, czasami kręte i niebezpieczne, jednak ostatecznie liczy się tylko to, czy zaprowadzą nas one do domu”
Mam ochotę na tą książkę odkąd o niej usłyszałam. Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że muszę ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuń